Wczoraj miał być
post o mleczach, ale cały mój mleczowo-wiosenny nastrój szlag
trafił w momencie, w którym w całym mieszkaniu zgasło światło.
Awaria prądu już druga w tym tygodniu skutecznie uniemożliwiła mi
napisanie wczorajszego postu, więc o mleczach później, a dzisiaj
lewe ręce się dorwały do sztuki kulinarnej. Moja kochana
pięciolatka wymarzyła sobie tort z konikiem i motylkiem, najlepiej
jeszcze z tęczą, bo pięciolatka kocha tęcze. Oczywiście, można
było pójść na łatwiznę i kupić gotowy tort, albo przynajmniej
dekoracje cukiernicze. Ale nie-nie-nie! Lewe ręce lubią wyzwania!
Masę cukrową na konika kupiłam gotową, dla dekoracji tortu masę
zrobiłam z mleka w proszku, zagęszczanego mleka, cukru pudru i
odrobiny soku z cytryny (jeżeli interesuje Cię przepis na taką
masę, pisz :-)). Ciasto – zwykły biszkopt + odrobina barwników
spożywczych, a krem – bita śmietana, cukier puder i serek
mascarpone. Jutro dodam zdjęcie tortu w przekroju :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz